Taniec bliźniąt

W owym fanficu nie występuje ani Zelda, ani Link, ale mimo to uważam że można go uznać za "Zeldowskiego Fanfica". Akcja toczy się w Terminie, na długo przed przybyciem tam Linka......


Rozdział 1
Przysięga

W chacie sióstr Spir trwała narada.
-Więc po kolei: mamy zdobyć łuk i 3 magiczne strzały. Każdej strzały, a także pilnuje strażnik, tak??
Najmłodsza siostra kiwnęła głowa.
-Potrzebujemy szczegółów, siostro. Kim oni są??
Najmłodsza przełknęła głośno ślinę. Nie chciała o tym mówić, ale wiedziała że kłócenie sie nie ma sensu: w końcu i tak przegrywała w takich sporach.
-Łuku pilnuje ziejący ogniem jaszczur. Ognistej strzały mag panujący nad mrozem. Lodowej.......- to była najgorsza część jej snu.... wciąż miała przed swoimi oczami.... to coś.
-MÓW!- ponagliła ją starsza siostra.
-Oko... Otoczone czymś w rodzaju galarety. Ciężko mi to opisać..... Natomiast strzały światła broni Pierwszy Garo.....
-Dobrze. Aby się do nich dostać, trzeba znać odpowiednie melodie.
-Znają je władcy krain- powiedziała szybko Jasna. Była tak nazywana ze względu na odróżniającą ją od reszty sióstr karnację.
-A do tego trzeba je zagrać na odpowiednich instrumentach....
-Trąby Deku,Bębny Goronów i....- Tu Różowa (Ta z kolei starała się wyróżnić dość ekstrawaganckim zdaniem reszty strojem) powstrzymała sie od śmiechu- Gitara z rybich ości.
Najmłodsza nieśmiało podniosła rękę.
-Tak??
-Jak mamy zdobyć te wszystkie rzeczy, skoro nie możemy.... Fizycznie.... Opuścić tej chaty??
najstarsza uśmiechnęła się.
- To zostało wyjaśnione w moim śnie. Jak wiecie, wszystkie te informacje przekazały nam nasze odpowiedniki z czegoś w rodzaju bliźniaczego świata- Hyruli. Tam im się niestety nie udało zdobyć nawet łuku. Są duchami, skazanymi na wieczne pilnowanie tego artefaktu. Ale widzą przyszłość, i wiedzą kto w końcu zdobędzie ten łuk. Młodzieniec, który tam się jeszcze nie narodził, ale jego tutejszy odpowiednik jest już dorosłym mężczyzną- na dodatek sierżantem w Armii Ikany. Jako Strażnicy, otrzymały też informacje o łuku, oraz magicznych strzałach do niego- również o jego odpowiedniku w Terminie. Po czym przekazały nam te informacje za pomocą snów. Tak więc musimy znaleźć tego żołnierza i przekonać go żeby nam pomógł.
-A co jeśli zachowa łuk i strzały dla siebie??
-Zmusimy go do przysięgi, ze tego nie zrobi. same wiecie jacy ci żołnierze Ikany są "honorowi" i skłonni do przysiąg. Wszystko jasne??
-Jeszcze tylko jedno pytanie....- Powiedziała Jasna -Po co nam właściwie to wszystko??
Nastąpiła chwila milczenia, kiedy Najstarsza zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Ej, kiedy śnia nam się sny, które tworzą trazem nie tylko logiczną całośc, ale i zawieraja precyzyjne wskazówki.... TO MUSI COŚ OZNACZAĆ, NIE?? A dowiemy się tylko, kiedy to zrobimy.


******

To był dobry dzień. Żadnego wiatru, można było spokojne, a zachodzące słońce wyglądało jakoś piękniej niż zwykle. Rybak żył dla takich dni. Nagle ciszę przerwała tajemnicza muzyka. Na horyzoncie pojawił się szybko zbliżający kształt. Po jakimś czasie dało się rozpoznać małą łódkę z tańczącą na niej postacią. Z tego co wiedział rybak, tańczenie na małej łódce nie należało do rzeczy najmądrzejszych. Poza tym, sam taniec był jakiś dziwny.....
-W którą stronę do Terminy??
Rybak nawet nie zauważył kiedy łódź znalazła się tuż przy nim.
-Eeeee... No, ta plaza to brzeg Terminy.....
-Wiec dotarłem na miejsce- powiedziała postać do siebie. Co dziwne, nawet na moment nie przerwała swojego tańca. Po chwili znów zwróciła się do rybaka:
- Nie chciałbyś nauczyć sie mojego tańca??
-Eeeee.... wybacz, ale nie chcę ryzykować tańca na łódce, a d\na brzeg nie będę wracać jeszcze z 2 godziny..... Swoją drogą, jak to się dzieje że twoja łódź sie nawet nie kiwa?? I jakim cudem możesz płynie tam gdzie chcesz, skoro nawet nie masz wioseł??
Taniec... taniec napędza moją łódź.... A więc jakbym mógł ją przewracać??
łódź popłynęła do brzegu zanim rybak zdążył zareagował. Wtedy zorientował sie, że podczas rozmowy z tajemniczym tancerzem, nieświadomie wypuścił sieci z rąk.

******

Kolejny dzień zbliżał się ku końcowi..... A oni nadal tkwili w tej dziurze! Krin zaczynał powoli mieć tego dosyć.... Ale trzeba było wypełniać rozkazy. Krin od początku był przeciwny tej wojnie z Gerudo...... Ale każde słowo Króla było rozkazem. On nie miał tu wiele do gadania. Keeta mógł sie sprzeciwić.... Ale nie chciał. Na dodatek nie pozwolił oddziałowi Krina walczyć, tylko zesłał go do tego nawiedzonego i zapajęczonego domostwa, aby "badać jego tajemnice". Twierdził że to będzie idealne miejsce na placówkę Armii Ikany.
-Sierżancie!
-Tak??
Kirn odwrócił się do szeregowca. Nawet nie znał jego imienia. Keeta by znał..... On darzył szacunkiem żołnierzy, dlatego pewnie tak go kochali. I pewnie też dlatego, że był rodowitym Ikanijczykiem..... Kirna żołnierze nie darzyli sympatia i dobrze o tym wiedział. Ale wykonywali jego rozkazy z zapałem bo..... No cóż, tacy juz byli żołnierze Ikany.
-Odkryliśmy tajne pomieszczenie za regałem w bibliotece?? Chce sierżant to zobaczyć??
-Ech.... Jasne. Kolejne tajne przejście. Zaprowadź mnie.
Pomieszczenie okazało sie małym pokoikiem z jedna pochodnią. Nic szczególnego, ale żołnierze mieli rozkaz informować o każdym "sekrecie". Krin miał właśnie wyjść i pochwalić szeregowca, kiedy wokół niego pojawiły sie cztery eteryczne postacie.
-Krin, Sierżant w Armii Ikany??- zapytała jedna z nich.
-Tak.
-Mamy dla ciebie zadanie. Chcemy, aby w naszym posiadaniu znalazły sie pewne artefakty, a ty jesteś nam potrzebny aby pokonać pilnujących ich stworzeń.
-Hola hola. Może bym sie najpierw dowiedział, z kim mam do czynienia??
-Ależ oczywiście. Siostry Spir. Zamieszkujemy skromną chatkę w Kanionie Ikany.
-Słyszałem o was. Ponoć jesteście pokręconymi wiedźmami nie wychodzącymi nigdy na zewnątrz.
-To nie istotne. Chcemy, abyś nam przysiadałby, ze pokonasz istoty o których mówimy, a jednocześnie nie tkniesz przedmiotów których poszukujemy, a jednocześnie nie przywłaszczysz sobie poszukiwanych przez nas przedmiotów.
-Ej, czy wy czasem nie przesadzacie? Nie dość ze prosicie mnie o wykonanie dla was jakiegoś tam zadania to jeszcze zadacie przysiegi?? I jaka ja mam mieć niby z tego korzyść??
-Ekhm.... Musisz podążać ścieżką swego przeznaczenia, słuchać głosu serca i przyjmować znaki, jakie daje ci świat??
-To nie przejdzie.
-Jesteś żołnierzem Ikany, takie cos powinno cie przekonać!
-Nie jestem rodowitym Ikanijczykiem.
-A właśnie.... I zapewne chciałbyś się dowiedzieć czegoś o swojej przeszłości??
Krin milczał. Dobrze wiedział że nie powinien ufać wiedźmom. Ale przecież tylko wiedźmy mogły mieć jakieś pojęcie o jego przeszłości- miały chyba swoje sposoby. Miał też rozkaz siedzenia w tym lochu..... ale szczerze mówiąc i tak chciał się wyrwać.
-Co o mnie wiecie??
-Powoli, powoli. Najpierw przysięga. Że pokonasz strażników pilnujących Łuku Bohatera, Ognistej, Lodowej i Świetlnej strzały, a owe przedmioty dostarczysz do naszej chatki.
Krin bo naprawde chciał się dowiedzieć kim naprawdę jest. Był wychowywany prze Ikanijczyków, i był świetnym żołnierzem, ale zawsze czuł swoja "inność" gdyby dowiedział sie, skąd pochodzi.....
-Przysięgam na Króla Ikany.....
-STÓJ! Przysięgnij na Kapitana Keeta- powiedziała zjawa. Pozostałe 3 stały z tyłu i nie odezwały się od początku rozmowy.
-Czemu??
-Bo to ON jest dla ciebie autorytetem. Króla uważasz za głupka, mam rację??
Krin milczał.
-Wiemy o tobie naprawdę dużo. Więc jak będzie??
I wtedy Krin złożył przysięgę. Jeszcze nie wiedział jak bardzo jej pożałuje.
-No, skoro formalności mamy za sobą, przejdźmy do szczegółów. Pierwszą rzeczą którą musisz zrobić, to zdobyć Traby Deku, Bębny Goronów oraz Gitarę z rybich.... Nie chichotać!! Gitarę z Rybich ości.
-Po co??
-Resztę powiemy ci jak zdobędziesz te instrumenty. Wtedy też powiemy ci część rzeczy, których jeszcze o sobie nie wiesz. Ruszaj!
Nim Krin zdążyli odpowiedzieć, postacie zniknęły.
-Sierżancie?
-Tak? - Krin w miarę szybko się otrząsnął
-Z kim Sierżant rozmawiał??
-Nieważne. Jak ci na imię??
-Stall, sierżancie.
-Świetnie. Przejmujesz tu dowodzenie. ja musze załatwić pewna sprawę.
-Ale kapitan Keeta kazał....
Za późno. Sierżant juz pobiegł w stronę wyjścia. Po prostu bezczelnie olał rozkazy. Ale czego można sie spodziewać po jednym z uszatych??



Rozdział 2
Błazen

Krin wypadł z chaty i wybiegł na plażę. Zdecydowanie był gotów do działania. Gotów aby spełnić przysięgę. Gotów, aby.... Właśnie. Od czego zacząć?? Miał znaleźć 3 instrumenty. Zasadniczo powinno być prosto. Goroni mieszkali w górach, Deku na bagnie.... Od Zor mógł zdobyć tą gitarę. Chociaż słyszał, że nie są zbyt przyjaźni wobec obcych, więc akurat ta część mogła nie być łatwa. Do nich miał najbliżej. Nie powinien najpierw powiedzieć Kee'cie?? I co to za łódka przybija do brzegu?? I co to za muzyka?? Na tym myśli Krina się zatrzymały. Oraz na dziwnej postaci, która z owej łodzi wyszła na brzeg. I zbliżała się do niego dziwnym, tanecznym krokiem.....

******

Keeta przedzierał się przez most prowadzący do miejsca, gdzie stacjonowała przywódczyni Geurudianek. Tam miało być to, po co przybyli. oczywiście, nikt mu nie powiedział "co" to jest. Ale wyszkolono go, aby wykonywał rozkazy, a nie zadawał pytania. Więc robił to, a inni z nim. Zawsze tak działał, nawet teraz, kiedy masz najwyższą rangę w armii. No, udało się. Spojrzał jeszcze na walczące w dole oddziały, bo czym wyważył kopniakiem drzwi.

******

-A więc, Kamaro, co cię do nas sprowadza??
-Mam nauczać tańca. MOJEGO tańca. Każdy z mojego plemienia musi najpierw odkryć swój taniec, po czym nauczać go w jakiejś bardzo.... odległej krainie. - twarz Kamaro rozpromieniła się. - A ty?? Nie chciałbyś zostać moim uczniem?
Krin przyjrzał sie dziwnym figuro wykonywanym przez przybysza. Zdawał się nie przestawać nawet na moment.
-Wybacz, ale nie. to chyba.... nie mój styl.
-Rozumiem- Kamaro posmutniał.- Ale zgodziłbyś się być moim przewodnikiem?? Musze znaleźć uczniów.
-Tak.... w sumie miałem się teraz udać do Zor, a słyszałem, ze są całkiem muzykalni.- poza tym, nie chce mi sie targać łodzi na brzeg, dodał w myślach.

******

Pierwsze strażniczki pokonał z łatwością. Teraz dopiero mógł sie przyjrzeć pomieszczeniu. Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy było dziwne oświetlenie sali. Mimo braku źródła światła, przez cały pokój mrok zmieniał odcień, od prawie-że-jasności do prawdziwego mroku. Nie było tu specjalnych zdobień, najwyraźniej postawiono na prostotę. Dziwne jak na salę tronową, zwłaszcza tu, gdzie większość populacji stanowiły kobiety. Swoją drogą, Keeta zastanawiał się jak sie one rozmnażają. Niektórzy ze starszych Ikanijczyków twierdzili, ze mężczyźni muszą tu cały czas siedzieć w domach i opiekować się dziećmi. Rozległ sie brzdęk, gdy ostrze wojowniczki zderzyło się z lustrzana tarczą Keet'y. Ta wyglądała groźniej niż pozostałe.

******

Krin z ulgą zeskoczył na ląd. Niepewnie czuł się na łódce, która działała za pomocą.... Muzyki. Której zresztą zaczynał mieć dosyć. Wszedł do jaskini Zor, słysząc jak mistyczna muzyka podąża za nim. Juz od wejścia poczuł na sobie wzrok mieszkańców. nie był tu mile widziany i wiedział o tym. na dodatek coś mu mówiło ze Kamaro może ściągnąć dodatkowe kłopoty.
-Dobrze. ja pójdę w lewo poszukać tego instrumentu o którym mówiłem, a ty w prawo poszukać uczniów.
-Rozdzielamy się?? Czy to bezpieczne?? Dziwnie sie tu czuję, jakby mnie tu nie chciano....
-Ależ OCZYWIŚCIE że to bezpieczne! Tak będzie nawet bezpieczniej!- "Przynajmniej dla mnie" dodał Krin w myślach.

******

Było ciężko. Co prawda wojowniczka jeszcze nawet nie drasnęła Keet'y, ale sama też pozostawała nietknięta. Przez cała walkę działał rytm atak-obrona. Próbowała go zmęczyć?? Możliwe. Ale nadszedł czas to zakończyć. Uśmiechnął się do siebie. Jak dawno nie stosował tej techniki. Swego czasu był to jego znak rozpoznawczy. Wyskoczył w powietrze. Gerudianka obserwowała go cały czas. I wtedy, zaprzeczając prawom fizyki, spadł. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie to, że zdecydowanie za duża szybkością, i na dodatek zaczął spadać zanim osiągnął apogeum. Nim Gerudianka zdążyła się zorientować, Keeta lądował juz za nią, obracając sie jeszcze w powietrzu i kończąc skok jednym, pięknym cięciem. Idealnie wzdłuż kręgosłupa. ale nie było czasu na rozkoszowanie się zwycięstwem. Szybko odwrócił się stronę ciemnego końca sali i ocenił sytuację. Przy samej ścianie, na prostym jak wszystko tutaj tronie siedziała Geurudianka, zapewne przywódczyni. Po jej prawej i lewej stronie.... unosiły się w powietrzu dwie Starsze kobiety. Obawiał sie, ze mogą to być wiedźmy. Niedobrze. Nie lubił magi. W połowie drogi między nim a tronem znajdowała się pozłacana skrzynia, najbardziej ozdobiony obiekt w tym pomieszczeniu. Tam musiało być to "coś". Spojrzał jeszcze raz na dwie wiedźmy. Nie znał sie na magii, ale potrafił poznać kogoś, kto szykuje zaklęcie. Gdyby tylko zdołał dobiec do skrzyni......

******

-Wykluczone.
-Ale dlaczego??- "i dlaczego jak ze mną rozmawiasz nie możesz przerwać gry na tej gitarze?? Czemu ja ostatnio co chwila trafiam na jakiś muzyczno-tanecznych wariatów, którzy nie mogą się oderwać od swojej sztuki??"- dodał w myślach Krin. Na dodatek muzyka, którą grał sprzedawca gitar, niemal go usypiała.
-Nie mogę sprzedać żadnej z tych gitar komuś, kto nie jest Zorą. Potrzebne są delikatne palce i czuły słuch Zory, aby nie splugawić tego instrumentu grając na nim. Wy, barbarzyńskie plemiona.....
Krin nie słuchał do końca. Było jeszcze wiele sklepów z gitarami w tym tunelu. problem polegał na tym, że był juz we wszystkich. I wszędzie słyszał mniej więcej to samo. Plotka okazała sie prawdziwa: Zora to rasa rasistów. Ciekawe, jak se radził Kamaro?? Krin udał się do tunelu, w którym miał on "nauczać". Zauważył grupkę Zor zebranych wokół jednego punktu, najwyraźniej nie źle rozbawionych. Przepchnął się przez mały tłumek i zobaczył Kamaro, ku swojemu zdumieniu całego, zdrowego i, oczywiście, tańczącego. Kątem ucha usłyszał komentarze:
- Niezły błazen.
-Śmieszny człowieczek
-To jakiś ich rytuał??
, oraz wiele śmiechów i chichotów. Biedny Kamaro. chciał nauczać, a stał się... Błaznem. Ale z drugiej strony, można by to wykorzystać.....
-Mogę wziąć błazna na słówko?? Jestem jego tym, no.... Menażerem.
Gdy juz odeszli juz na odpowiednią odległość, Kamaro zapytał??
-Co to właściwie jest "błazen"?? Jakieś tutejsze określenie na artystów??
-No, w sumie mniej więcej tak..... Pierwszy raz sie spotykasz z tym określeniem??- Krim zauważył że przestaje zwracać uwagę na bezustanny taniec Kamaro. Tancerz kiwnął głową
-Wszyscy sie patrzyli, ale żaden nie próbował naśladować moich ruchów.....
-Jasne, jasne.... Słuchaj, pogadam z nimi i morze cos załatwię, dobra??
Kamaro wykonał coś w stylu powykręcanego ukłonu.
-jestem bardzo wdzięczny za to, co dla mnie robisz.
-Tak, tak....
Krin podszedł z powrotem do grupki.
-A więc tak. Zamierzałem wyruszyć jeszcze tej dzisiaj przed północna w trasę z błaznem- tu nastąpił pomruk niezadowolenia- Ale być może zdołamy się dogadać...
-Ile chcesz??- rzucił jeden z Zor
-Jedną. Gitarę.

******

Nie zdołał. Strumień ognia odrzucił go z powrotem pod drzwi, a sekundę późnej nadlatywał już strumień lodu. Keeta cudem zdołał odskoczyć, ale już zmierzał ku niemu pocisk ognia. wątpił, aby mógł osłonic się przed czarami tarcza, ale zawsze mógł spróbować. Zamknął oczy i zacisnął zęby w oczekiwaniu na kolejną porcję piekielnego gorącą..... Ale nic sie nie stało. Jedynie tarcza stała się odrobinę cieplejsza. Wiedźmy były zaskoczone nie mniej niż on. Potrafił to wykorzystać. Juz pędził na nie z wyciągniętym mieczem. Widział w ich oczach zdziwienie, strach, panikę... Wszystko naraz. Ale zanim zdążył zadać cios., jedna z nich krzyknęła "radź se sama" i obydwie wyleciały przez dziurę w suficie, której Keeta wcześniej nie zauważył.
-Zdrajczynie!! Jesteście wygnane!! Słyszycie??!!- krzyczała jeszcze za nimi przywódczyni. Stała przy otwartej skrzyni, a w reku trzymała dziwny, żółty przedmiot. Zwróciła się do Keet'y:
-No cóż.... Walczysz nie źle, przyznaję. Ale latać nie umiesz.
Geurudianka uniosła rękę z przedmiotem w stronę dziury, wystrzeliła coś w rodzaju w łańcucha w otwór, dało się słyszeć brzdęk, po została wciągnięta do góry. Dziwny był to przedmiot..... Ale Keeta miał pewność, ze to po niego został wysłany. Całe szczęście że przed atakiem Garo zdobyli mapę siedziby Geurudo. Dzięki temu wiedział, jak sie tam dostać.
Komentarze
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.